środa, 21 marca 2012

Pod lizbońskim mostem, czyli indyjskie przygody Marioli

I jak tu nie żałować, że nie będzie mnie wtedy w Lizbonie ... Wtedy, to znaczy 22 marca, w dość niezwyczajnym trzeba przyznać miejscu, bo ... pod mostem! Tak, tak - nie pomyliłem się! Okazuje się, że i pod mostem mogą dziać się interesujące rzeczy, zwłaszcza jeśli ten most to lizboński Ponte 25 de Abril.






Biegnie on oczywiście w swojej znakomitej długości nad rzeką Tag, zahacza jednak i o nadbrzeżną dzielnicę Lizbony - Alcântara. To właśnie w jego cieniu leży LX Factory, jak poniekąd nazwa sugeruje, postindustrialna przestrzeń, zagospodarowana ku pożytkowi fanów dobrego smaku.










Wśród wielu przeróżnych miejsc, znajduje się tam również i "India That Wears You" - salon z konfekcją w całości pochodzącą z Indii. Materiały do ich uszycia zostały wybrane osobiście na targach tekstylnych w Delhi i Kalkucie przez właścicielkę tego miejsca - Graçę Cordovil. Jest ona również projektantką całej kolekcji ubrań, uszytych potem przez indyjskich krawców.
Jakiś czas temu Graça zaprosiła swoją przyjaciółkę Mariolę Landowską, polską malarkę mieszkającą od lat w Portugalii, do odbycia wspólnej podróży do Indii. 


Jak można się spodziewać, indyjska rzeczywistość wywarła na artystycznym umyśle Marioli duże wrażenie. Ogrom barw, zapachów, inny styl życia i bycia, nieznane krajobrazy m.in. z Radżastanu, Nowego Delhi czy Himalajów - wszystko to próbowała ona uwiecznić na wiele sposobów - czy to w podręcznych, szybkich szkicach, czy później na dużych płótnach. Część obrazów zapewne pozostanie tylko w jej pamięci. 























W salonie  Graçy Cordovil zobaczyć będzie można oprócz tradycyjnych obrazów z indyjskimi impresjami Marioli, również niezwykłą instalację. Powstała ona dzięki Marco Szankowskiemu. Jak sugeruje jego nazwisko, mamy do czynienia z Polakiem, urodzonym jednak w Brazylii. Od 30 lat mieszka on poza swoją ojczyzną. Spędził wiele lat w światowych metropoliach, m.in. w Nowym Jorku, Paryżu czy Helsinkach. Od jakiegoś czasu swoją przystań odnalazł w Lizbonie.




Marco jest niewątpliwie barwną postacią, artystyczną duszą, usiłującą uchwycić świat w obiektywie swojego aparatu. Jest on również ojcem Andre Szankowskiego, znanego portugalskiego operatora zdjęć, m.in. do nominowanego w tym roku do nagrody Oskara  filmu "Tajemnice Lizbony" (Mistérios de Lisboa)



Tym razem Marco przedstawia swoją fotograficzną impresję na temat indyjskich obrazów Marioli. Swoistym ekranem, na którym fotografie będą zaprezentowane będzie .... sama Mariola, odziana w delikatne zwoje jedwabiu, sprowadzone z Indii przez Graçę. Zapewne podczas tego performance powstaną nowe fotografie artystki nie rozstającej się jak widać ze swoimi pracami ani na chwilę ... :) Jednym słowem sztuka przez duże S, podana w nietypowy, powiedziałbym - dość ulotny sposób. Myślę, że to doskonały pomysł na oddanie tego delikatnego piękna kraju nad Gangesem...




















Sposób w jaki podróżuje Mariola (niezależnie od tego, czy jest to np. Brazylia, Maroko czy właśnie Indie) jest daleki od nazwania go turystyką. To raczej zagłębianie się w rzeczywistość danego regionu, chłonięcie jej wszelkimi zmysłami.
Tak ulotne doznania, jak odgłosy klaksonów na zatłoczonych do granic możności ulicach New Delhi, śpiew mantr w scenerii świecącego księżyca czy rytualne ablucje nad brzegiem Gangesu znalazły potem swoje miejsce na obrazach Marioli. Przypatrzcie się im i odszukajcie te wszystkie historie sami na obrazach Marioli i fotografiach Marco ... 


 więcej fotografii Marioli z indyjskiej wyprawy znajdziecie tutaj.
wszystkie fotografie pochodzą ze zbiorów Marioli Landowskiej i Marco Szankowskiego 

1 komentarz:

  1. że tak powiem taki se ten lizboński mostek, szału ni ma ... :|

    OdpowiedzUsuń