środa, 24 sierpnia 2011

Opowieść trzecia. Ekskrólowie i skarby Pana Pięć Procent.

Jednym z mało znanych, chociaż przecież przez nikogo nie skrywanych klejnotów lizbońskich, jest niewątpliwie Muzeum Gulbenkiana. Cóż to za muzeum i skąd to, wybitnie nie-portugalskie nazwisko w jego nazwie?

Aby zrozumieć dobrze, jak doszło do powstania jednego z mniejszych ale jednicześnie i najciekawszych muzeów w Europie, powinniśmy przyjrzeć się bliżej, co działo się w Portugalii podczas drugiej wojny światowej i bezpośrednio po niej. 
Przenieśmy się więc na początek do czasów drugiej wojny światowej. Europa jest nieomalże bez reszty ogarnięta gorączką wojny, podzielona na dwa wrogie sobie obozy. Portugalia jest jedną z nielicznych wysepek spokoju na naszym kontynencie.

Spokój to oczywiście względny i pozorny – wywiady aliantów z jednej i nazistów z drugiej, prowadzą pomiędzy sobą prawdziwe wojny podjazdowe. Oprócz Lizbony, głównym miejscem tych szpiegowskich potyczek były nadmorskie kurorty Cascais i Estoril. Zwłaszcza w tym ostatnim miejscu, w którym mieszkałem przez dobrych parę lat, mają miejsce sceny godne scenariusza dobrego sensacyjnego filmu. Oprawa ich była naprawdę godna - rozgrywały się bowiem w cieniu eleganckich hoteli oraz słynnego kasyna w Estoril. Obserwacje poczynione w nim posłużyły do napisania pierwszej części powieści, która następnie dała początek jednej z najsłynniejszych na świecie serii filmów. 

plaża Tamariz w Estoril nocą ; źródło:własne

Powieść tą pisał tutaj pewien angielski dżentelmen, spędzając całe dni w kasynie w Estoril, oczywiście w służbie jego Królewskiej Mości … Był nim Ian Fleming, twórca postaci Jamesa Bonda.To właśnie zawiłe rozgrywki pomiędzy różnymi wywiadami, rozgrywające się w kasynie w Estoril i pobliskim hotelu Palacio, stały się kanwą do napisania powieści Casino Royale, będące jak się potem okazało, początkiem nader udanej serii o przygodach Agenta 007.

kasyno w Estoril dzisiaj; źródło: własne


Po zakończeniu wojny Estoril i Cascais zaroiły się z kolei przeróżnymi uciekinierami, m.in. z krajów które dostały się pod dominację sowiecką, czy z innych krajów, których ustroje uległy zmianie.

Wśród tych uciekinierów znaleźli się byli dyktatorzy (jak węgierski regent, Miklós Horthy), hrabia Barcelony z rodziną (w tym swoim synem, obecnym królem Hiszpanii – Juanem Carlosem), były car Bułgarii ze swoją żoną i dziećmi, m.in. Symeonem, który w latach 2001 – 2005 był premierem tego kraju (ciekawostka- jednocześnie premierem i carem), Karol II - były król Rumunii, były król Włoch- Humbert II, przez chwilę rezydował tu także eks król Anglii, Edward VIII ze swoją amerykańską żoną, panią Simpson.

Jak mi opowiadali starsi mieszkańcy Estoril, bywało i tak, że wchodząc np. do słynnej lodziarni Santini, można było spotkać siedzących przy jednym stoliku kilka zdetronizowanych głów. Nie zabrakło tutaj również i polskich akcentów. Długoletnią rezydentką wspomnianego już hotelu Palacio, była Izabela Szembek, żona polskiego dyplomaty, hr. Jana Szembeka, który zmarł w Estoril w roku 1945.

Miałem zresztą przyjemność poznać niektórych potomków tych rodzin, które bądź to mieszkają tu dalej, bądź z sentymentu regularnie odwiedzają Estoril. I tak np. mało kto wie, że siostra Symeona, cara i ex-premiera Bułgarii, jest żoną Polaka pochodzącego z Katowic. Z kolei siostra króla Hiszpanii, Infantka Margarida bardzo lubi nasz naród i przywitała mnie poprawnie wymówionym „Dzień Dobry” :)

Właśnie w takich to czasach, w połowie II wojny światowej, do Portugalii przybył wśród wielu różnych uciekinierów pewien bajecznie bogaty człowiek. Był nim ormiański przedsiębiorca, Calouste Gulbenkian. 

Pan Gulbenkian był również nazywany „Panem Pięć Procent”. Wyznawał on bowiem filozofię „Lepszy mały kawałek wielkiego tortu niż duży małego”. Przejawiało się to tym, że swoje pierwsze duże pieniądze zarobił w roku 1907 zadawalając się pięcioma procentami udziału w firmie, której był współzałożycielem – Royal Dutch Shell (ktoś nie zna firmy Shell...?).

W 1912 założył Turkish Petroleum Company, konsorcjum największych europejskich spółek naftowych, które miało wyłączność na eksploatację pól naftowych w … obecnym Iraku. Tutaj również zadowolił się „marnymi 5%. Stąd zyskał przydomek Pan Pięć Procent

Przed przybyciem do Portugalii mieszkał we Francji, którą jak wiadomo, w roku 1940 zajęli naziści. Pan Gulbenkian zdążył jednak spokojnie przenieść swoje imperium i aktywa poza Europę i przyjechał do Lizbony. Wynajął sporą część jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Lizbonie i … mieszkał tam przez kilkanaście lat, aż do swojej śmierci w roku 1955 r.


Mieszkało mu się chyba całkiem nieźle, towarzystwo miał, jak już wiemy, iście królewskie, dlatego postanowił, jak mówią Portugalczycy, z wdzięczności dla nich, założyć w tym kraju fundację, zarządzającą kolekcją sztuki, którą zbierał przez całe swoje życie.

Prawda jest nieco inna- twardy negocjator, jakim niewątpliwie był Gulbenkian, sondował możliwości spokojnego zabezpieczenia sobie starości w różnych krajach, zwłaszcza we Francji, jednak krótko mówiąc, Francja przegrała z Portugalią, będąc bardziej skąpą i mającą zamiar obedrzeć ze skóry pana Pięć Procent w stopniu o wiele większym, aniżeli zaoferowała mu to Portugalia...

Dlatego też w rok po śmierci Gulbenkiana, powstała w Lizbonie fundacja jego imienia. Najważniejszą, choć nie jedyną formą jej działalności było założenie muzeum, w którym udostępniono bogate zbiory, zgromadzone przez tego, w swoim czasie jednego z najbogatszych ludzi na świecie.


Calouste Gulbenkian



René Lalique

















 Wśród kilku kolekcji, jakie możemy zobaczyć w Muzeum Gulbenkiana, jedną z najbardziej oryginalnych jest z pewnością kolekcja biżuterii i szkła Rene Laliqua, francuskiego mistrza jubilerstwa.
Jest o tyle interesująca, że panowie Gulbenkian i Lalique znali i przyjaźnili się przez prawie że 50 lat i wszystkie prace Laliqua Gulbenkian nabył bezpośrednio od niego. a Jest ich około 80 różnych obiektów- biżuterii, sreber i szkła.





Zobaczmy kilka najciekawszych przykładów kunsztu Laliquea, zgromadzonych w muzeum Gulbenkiana.






 
zdjęcia pochodzą ze strony muzeum  www.museu.gulbenkian.pt

Co oprócz kolekcji Lalique'a czeka na nas w Muzeum Gulbenkiana?


Wspomnienia - Artystyczna Luzomania z 19 sierpnia

Dzięki uprzejmości agencji PR Sigma, chciałbym podzielić się z Wami kilkoma zdjęciami z naszego piątkowego spotkania w Klubie U Artystów, poświęconego luzo - kulturze i sztuce. Jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy pomogli w przygotowaniu tejże imprezy: gospodarzowi (Klub U Artystów), Smakom Portugalii, Turismo de Portugal i Pawłowi Kowalskiemu  a także licznie przybyłym fanom Portugalii i Luzomanii.














poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Opowieść druga. Nanban, Barbarzyńca z Południa

Portugalskie kolonie w XVI, XVII i XVIII wieku rozpościerały się na kilku kontynentach, w tym również w Azji. Mnie szczególnie zaciekawiła wizyta Portugalczyków w Japonii, ponieważ byli oni pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli a po wtóre, fakt ich przybycia został udokumentowany w ciekawy sposób.

1543 r. w wyniku sztormu, trzy portugalskie statki handlowe nieco zabłądziły… i w ten nie do końca zamierzony sposób trafiły do brzegów Japonii. Swoim przybyciem wzbudziły one ogromną sensację. Japonia rozwijała się bowiem nieomalże w całkowitej separacji od reszty świata a już na pewno nie znano tu w ogóle Europejczyków. Zyskali sobie oni nazwę nanban - "barbarzyńców z Południa".

Moment przybycia Portugalczyków do Japonii oraz ich pierwsze kontakty z tubylcami, zostały ukazane właśnie przez tych ostatnich i to w dość oryginalny sposób. Żartobliwie nazwałem go sobie XVI – wiecznymi komiksami. Tyle że zamiast na papierze, użyto do tego celu, popularnych w tej części świata ... parawanów!

Ich najbogatszy zbiór znajduje się oczywiście w Japonii, lecz również i Lizbona może pochwalić się paroma egzemplarzami tych ozdobionych metodą laki biombos, czyli po portugalsku - parawanów.

Zobaczmy jak wygląda jeden z nich, wystawiany w Muzeum Sztuki Dawnej w Lizbonie. (proszę kliknąć na link, z listy po lewej wybrać Arte Namban)

Najpierw ze szczegółami namalowane zostały ogromne, o nieznanej dla Japończyków konstrukcji, portugalskie statki.





















Następnie wysiedli z nich obco wyglądający ludzie, o białej karnacji skóry, z ogromnymi (jak na Japończyków) nosami (co zostało zresztą skrzętnie odmalowane na parawanowych malowidłach).








Za ludźmi na ląd wyprowadzono również nieznane w Japonii zwierzęta, jak np. słonie czy lamparty.


Jeden z japońskich kronikarzy w ten sposób scharakteryzował portugalskich przybyszów: „ Prości ludzie o nieokrzesanych manierach, plączący się tam i z powrotem ale nie czyniący nikomu krzywdy.”

Ci „prości ludzie” znaleźli bardzo szybko wspólny język z Japończykami. Był nim handel. Japończycy jakiś czas wcześniej zakazali wymiany handlowej z Chinami a sprytni Portugalczycy tą lukę natychmiast wypełnili, dowożąc z Chin do Japonii bardzo pożądany towar, jakim były m.in. chińskie jedwabie. Dodatkowo zajęli się handlem przyprawami, oliwą, winem, suszonymi owocami, wymieniając je na występujące w Japonii srebro. To dzięki tejże wymianie handlowej, mała japońska osada Nagasaka zamieniła się w duże centrum handlowe.


Wróćmy jednak do opisywanych "parawanowych komiksów". Ogromne zainteresowanie wzbudziła także, nieznana dotąd na japońskich wyspach, broń palna, tzw. arkebuzy.


arkebuz z epoki Edo; źródło-http://www.shibuiswords.com/namban.htm
                                    arkebuz Tanageshima; źródło-http://www.shibuiswords.com/namban.htm



Japończycy nie tylko ją kupowali od Portugalczyków ale wkrótce sami zaczęli ją produkować i to w wersji udoskonalonej. Kilkadziesiąt lat później Japonia używała już broni palnej w nieporównywanie większym zakresie, aniżeli jakikolwiek kraj europejski.

http://www.forensicfashion.com/1702JapaneseSamuraiArmor.html


Podobnie rzecz miała się ze zbrojami a zwłaszcza hełmami. Mało kto wie, że charakterystyczne japońskie hełmy, doskonale znane wszystkim miłośnikom filmów o samurajach, zapożyczone zostały właśnie z portugalskiego uzbrojenia.











Uwadze japońskiego artysty nie umknęli również murzyńscy niewolnicy ...


jezuici w czarnych sutannach ...


oraz noszone przez Barbarzyńców z Południa" fryzury, stroje, w tym nakrycia głowy ...



Po przybyciu Portugalczyków do Japonii, wśród tubylców zapanowała prawdziwa europomania. W roku 1582 przebywało nawet w Europie pierwsze poselstwo japońskie, będąc gościem m.in. papieża. Również i Europejczycy zaczęli zachwycać się Japonią.
Późniejszy święty, głoszący od połowy XVI w. Ewangelię w Japonii, jezuita Franciszek Ksawery, stwierdził, że „Sądząc po ludziach, których do tej pory spotkaliśmy, Japończycy są najlepszą rasą z dotychczas odkrytych i nie sądzę żeby pośród pogańskich nacji znalazła się jakaś im równa”. Charakterystyczna była także inna opinia o Japończykach, wydana przez hierarchę katolickiego, biskupa Alessandro Valignano : „Lud w Japonii nie jest tak ciemny i nieokrzesany jak w Europie. W większości swojej są rozumni, dobrze wychowani i łatwo przyswajają wiedzę”
Zdanie to, w czasach kiedy wśród Europejczyków rozpowszechnione było przekonanie o wyższości własnej kultury nad innymi, doprawdy więcej niż interesujące.

Jak więc widzimy, w Japonii bardzo szybko rozprzestrzeniała się religia katolicka. Na początku XVII w na wyspach japońskich było już ok. 2 mln japońskich katolików! Niestety księża zaczęli mieszać się do lokalnej polityki i oprócz pozyskiwania nowych owieczek dla Kościoła, często trudnili się szpiegostwem, zarówno politycznym, jak i gospodarczym, co spowodowało w połowie XVII w. prześladowania chrześcijan i praktycznie zejście tej religii do podziemia na następne 200 lat...

Wcześniej jednak wzajemne kontakty spowodowały również, iż języki portugalski i japoński, zapożyczyły niektóre ze swoich wyrazów:

z języka japońskiego do portugalskiego:

Biombo (byobu) – parawan

Catana (katana) – maczeta


Z języka portugalskiego do japońskiego:

Bateren (padre) – ksiądz

Arukooru (alcool) - alkohol

Bidoro (vidro) – szkło

Birodo (veludo) – aksamit

Botan (botão) – guzik

Joro (jarro) – dzbanek

Karuta (carta) – karta do gry

Kappa (capa) – peleryna

Konpeito (confeito) – cukierek

Kirisutan (cristão) – chrześcijanin

Oranda (Holanda) – Holandia

Pan (pão) – chleb

Shabon (sabão) – mydło

Tabako (tabaco) – papieros

Tempura (tempero,têmpuras) – przyprawiać, przyprawa

Zatrzymajmy się na chwilę przy wyrazie tempura. Przy obecnie panującej w Polsce popularności na kuchnie orientalne, słówko to znane jest zapewne wielu naszym rodakom. Tym większe jest więc ich zdziwienie, kiedy dowiadują się, że nie jest ono pochodzenia japońskiego a portugalskiego!

Są na temat pochodzenia tego wyrazu dwie teorie. Jedna z nich mówi, iż japońskie słowo tempura zapożyczone zostało od portugalskiego temperar, czyli przyprawiać. Inna z teorii głosi, iż swoje źródło ma ona w powiedzeniu "ad tempora quadragesimae", czyli czasu Wielkiego postu, czy też słowa têmporas, oznaczającego w języku portugalskim liturgicznie ustanowione dni bezmięsnych posiłków.

Mówiąc o kontaktach Portugalii i szeroko pojętego Orientu, trzeba pamiętać, że Portugalczycy mieli swoje kolonie bądź przynajmniej faktorie, służące do wymiany handlowej, w wielu krajach Azji: w Chinach (Macau), w Indiach (Goa, Bombaj), na Cejlonie, Malediwach.

Doskonałą okazją do zapoznania się z tym tematem, jest odwiedzenie otwartego kilka lat temu Muzeum Orientu w Lizbonie.

Wśród wielu eksponatów, zaintrygowała mnie niezwykła kolekcja polityka i kolekcjonera sztuki, Manuela Teixeira Gomesa. Dowiedziałem się, że są to tzw. pojemniczki inro, służące do przenoszenia różnych substancji i małych rzeczy, jak np. lekarstw. Chowane były w nie mniej wymyślne małe pojemniczki, nazywane netzuke.














Ciekawostką jest fakt orientalizacji strojów katolickich kapłanów, szerzących nową wiarę w Azji.

China Art collecting from eastern Asia / Coleccionismo de Arte da Ásia Oriental China by LisbonVisitor...
China Art collecting from eastern Asia / Coleccionismo de Arte da Ásia Oriental China, a photo by LisbonVisitor... on Flickr.

Warto  więc będąc w Lizbonie, zainteresować się tą częścią przebogatych zbiorów tutejszych muzeów, które traktują o obecności i wzajemnych wpływach Europejczyków (w tym konkretnym przypadku głównie Portugalczyków) i Orientu.


Narodowe Muzeum Sztuki Dawnej (Museu Nacional de Arte Antiga)
Muzeum Orientu (Museu do Oriente)


interesujący artykuł o początkach religii katolickiej w Japonii

niedziela, 21 sierpnia 2011

Opowieść pierwsza. Na małpim dworze

Tytuł, jaki nadałem tej części moich opowieści, zdziwi zapewne większość z Was- cóż ma bowiem małpi dwór do szacownego tematu, jakim niewątpliwie są azulejos..? Otóż ma i dojdziemy do tego w dalszej części.


Lisbon from Michaela Copikova on Vimeo.



Zatrzymajmy się przez chwilę przy samej nazwie azulejos. Ci z Was, którzy byli już w Portugalii z pewnością musieli zetknąć się z tym słowem. W Polsce powiedzielibyśmy po prostu kafelki. Jednak moim zdaniem w stosunku do portugalskich kafelek byłoby niestosownym używać słowa, które kojarzy się nam (Polakom) raczej z mniej lub bardziej ładnymi płytkami ceramicznymi, którymi wykładamy sobie ściany czy posadzki w naszych łazienkach czy kuchniach.

Azulejos w Portugalii (ale nie tylko, bo również w Europie w różnym stopniu w Hiszpanii, Włoszech czy nawet Francji), to osobna gałąź sztuki zdobniczej. Dlatego też uparcie lansuję używanie w polskich tekstach wyrazu azulejos a nie kafelek.
Sam zaś wyraz azulejo (l.pj.) i azulejos (l. mn.) bynajmniej nie wywodzi się (jak podpowiadałoby pierwsze skojarzenie) od słowa azul, jakim określa się w wielu językach kolor niebieski. Swój początek słówko to wzięło od arabskiego wyrazu az-zulayi oznaczającego mały, polerowany kamień.

Azulejos trudno nie dostrzec – rzucają się w oczy już podczas pierwszego dnia pobytu w Portugalii.
Są wszędzie – zarówno w pałacach, w restauracjach czy na stacjach metra. Pierwsze azulejos pojawiły się na terenach obecnej Portugalii oczywiście za sprawą Maurów, zamieszkujących prawie że cały Półwysep Iberyjski (od VIII do XIII w. – w wypadku Hiszpanii nawet dłużej). Ich cechą charakterystyczną były powtarzające się wzory geometryczne – zapełniano nimi wszystkie wolne mury, w myśl zasady vacui horror – wstrętu do pustych przestrzeni... Tego typu kompozycje zachowały się do dzisiaj np. w pałacu w Sintrze.


Wiemy już więc o pierwszych azulejos, spuściźnie po Maurach, bądź w późniejszym czasie importowanych z sąsiedniej Kastylii. Po nich (w XV, XV w.) pojawiły się azulejos zdobione techniką majoliki. Ciekawą sprawą była tutaj migracja artystów – sztuka majoliki narodziła się bowiem w Italii, skąd jej mistrzowie powędrowali do Flandrii, która to w międzyczasie stała się ośrodkiem produkcji ceramicznych wyrobów (słynne miasto Delft). Jakiś czas potem niektórzy z flandryjskich artystów przenieśli się - ze względu na mnogość zamówień płynących z Portugalii - do tego właśnie kraju. Był niewątpliwie jeden z najbardziej różnokolorowych okresów w dziejach azulejos w Portugalii. Wśród używanych do ich malowania kolorów, przeważały różne odcienie żółci, brązu czy zieleni.

Wiek XVII i XVIII to apogeum w historii portugalskich azulejos. Tutejsi artyści wykształcili swój własny styl, wypracowany na przestrzeni wieków. Zebrali w nim doświadczenia artystów arabskich, zamieszkujących ziemie obecnej Portugalii od VIII do XIII w., dzięki handlowi z ówczesną Flandrią zaznajomili się z kafelkami z Delft a dzięki kontaktom handlowym i swojej obecności na terytorium cesarstwa chińskiego, również z chińską porcelaną.

Jednym z kilku panujących wtedy trendów były tzw. groteski i alegorie. Bywało, że sięgały one symboliką do czasów Starożytnego Rzymu a niekiedy z satyrycznym zacięciem przedstawiały różnego rodzaju przywary i narodowe wady. Znamy tego rodzaju przykłady i w naszej, polskiej sztuce, tyle że  poezji (doby Oświecenia), kiedy to w symboliczny sposób np. w dziób kruka wkładano nie tylko kawałek sera ale i sentencje, wyśmiewające ludzkie przywary …

Podobnie miała się również sprawa w ceramicznych malowidłach – jak np. w tym panelu azulejos, zatytułowanym "Ślub Kury" (Casamento da galinha).

Casamento da galinha (fragment), źródło: własne

Casamento da galinha (fragment), źródło: własne

Casamento da galinha (fragment), źródło: własne
Jeśli  przyjrzeć się uważnie, zobaczymy, że nie ma na nim postaci ludzkich a jedynie małpy oraz jedna … kura. Miała to być podobno alegoria dworu królewskiego, który przedstawiony został właśnie w postaci małp. Kura to królowa - panna młoda wieziona do ślubu.

I właśnie tutaj dochodzimy powoli do, być może nieco ekstrawaganckiego tytułu mojej opowiastki o azulejos. Jak wspomniałem, trudno od nich w Portugalii uciec - „atakują” nas codziennie, są obecne nieomal na każdym rogu ulicy. Osobiście taki rodzaj sztuki zdobniczej bardzo przypadł mi do gustu, dlatego zdecydowałem się nie tylko na jej bierne obserwowanie ale również na czynne jej uprawianie (w ramach hobby oczywiście).

Fotografie, które załączyłem powyżej, to fragmenty kopii wspomnianego panelu z XVIII w., który udało mi się własnoręcznie (oczywiście pod okiem fachowca) wykonać. Nazwę mojej opowiastki „Na małpim dworze”, zaczerpnąłem z kolei od portugalskiego słowa macacarias. Nie wiem, czy moje tłumaczenie go jako „małpowanie” będzie w 100% poprawne ale myślę, że dobrze oddaje to, czym tego rodzaju satyryczne panele azulejos miały być według tworzących je artystów – wyśmianiem bezkrytycznego naśladownictwa przez jakąś część portugalskiego społeczeństwa obcych mu zwyczajów.


Temat azulejos mógłby z powodzeniem wystarczyć na obszerny, akademicki wykład. Ja chciałbym jednak, na poparcie moich słów o powszechności ich występowania w Portugalii, przytoczyć kilka na to przykładów. W jakich więc jeszcze okolicznościach możemy natknąć się na azulejos w tym kraju?

Zapełniano nim całe mury. Zarówno wewnętrzne


Kościół w Almancil,źródło: http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=396642&page=3
... jak i zewnętrzne

Kościół Karmelitów, Porto, źródło: Wikipedia






Lizbońska ulica, źródło:własne























Portugalska specjalność, chyba nigdzie indziej w świecie azulejos nie praktykowana - Figury Powitalne (Figuras de convite). Umieszczane były przy wejściach do dworów i pałaców, ukazywały postacie mężczyzn lub kobiet w geście powitalnym, zapraszające do wejścia do środka domostwa.

Pałac Arcybiskupi, Santo Antao de Tojal, źródło: Nicolas Lemonnier, http://www.instituto-camoes.pt

Portrety


Sceny batalistyczne


Pałac Markizów de Fronteira, źródło: własne
Azulejos współcześnie
Lizbońskie metro, Stacja Oriente, źródło:http://cvc.instituto-ca

Lizbońska stacja metra Colégio Militar, źródło: http://cvc.instituto-ca




Oceanarium Lizbońskie, źródło: http://cvc.instituto-camoes.pt



Jak powstają azulejos? (film w j. portugalskim)